niedziela, 3 marca 2013

16. Where Am I ?

Weszłam do niedużego pokoju na pierwszym piętrze. Na półkach pełno było zabawek z ToyStory, na ścianach plakaty, a na środku stało wielkie łóżko pokryte fioletową pościelą w kratkę.
- Mam nadzieję, że się nadaje. Jak chcesz, możesz tu pozmieniać co chcesz, bo nie liczymy, że Liam kiedykolwiek tu wróci, sama wiesz…- powiedziała Ruth a ja tylko przytaknęłam i podziękowałam jej jeszcze raz za możliwość pobytu tutaj.
Wypakowałam swoje rzeczy, usiadłam w wygodnym fotelu naprzeciw okna i otworzyłam laptopa, żeby znaleźć w pobliżu jakąś chwilową pracę, aby nazbierać na bilet do Polski. Tak, wracałam do Polski, bo przecież nic już mnie tu nie trzymało. Tak, miałam wspaniałych przyjaciół, o których zawsze marzyłam, ludzie tu są cudowni, jednak nie mogłabym żyć całe życie w świadomości, że chłopak, którego kocham nad życie żyje gdzieś niedaleko. Wiem, a raczej mam nadzieje, że wyleczę się z tej miłości jak z każdej poprzedniej, ale jeszcze nie teraz. I nie będzie to takie proste, bo nikogo nie kochałam jak Harrego i boję się, że nikogo nie pokocham choć w połowie tak jak kocham Stylesa.
Odpaliłam Internet i pierwsze co zobaczyłam to pełno postów o moim zerwaniu z Harrym.
- Skąd do cholery oni wszyscy o tym wiedzą? Minęło zaledwie kilka godzin!- pomyślałam całkowicie zaskoczona i zamknęłam komputer, który powoli stawał się mokry od spływających po moich policzkach łez. Położyłam się na łóżku, aby pomyśleć co dalej zrobić ze swoim życiem i tą całą sytuacją. W pewnej chwili zadzwonił telefon. Podniosłam się i na wyświetlaczu ujrzałam „Harry is calling” . Odebrałam bez namysłu. Nie wiem dlaczego, nie powinnam, jednak chęć i tęsknota za jego głosem była silniejsza.
- Angelika, gdzie jesteś. Zniknęłaś tak nagle, nic nie powiedziałaś, gdzie jesteś martwię się! – mówił tak szybko, że nie nadążałam odpowiedzieć. Nie wiedziałam czy chce żeby Harry wiedział gdzie jestem, nie wiedziałam czy chce, aby mnie odnalazł, nie wiedziałam nic. Rozłączyłam się bez słowa po czym wybuchłam płaczem. Nienawidziłam się za to, że nie umiem zapanować nad swoimi emocjami. Dlaczego nie mogłam mieć po prostu wyjebane i żyć dalej?
Z rozmyślań wyrwał mnie kolejny dźwięk telefonu. Tym razem odrzucałam już każde kolejne połączenia. I kolejny dźwięk. Tym razem dźwięk smsa.
Angelika powiedz mi do cholery co się z Tobą dzieje! Mimo wszystko Cię kocham, pamiętaj i martwię się i chcę wiedzieć, że nic ci nie jest. Odbierz. Proszę. Harry x”
Kocha mnie? Dlatego mnie zostawił i pozwolił abym cierpiała? Co za hipokryta! Postanowione – nie chce aby mnie znalazł. Nie chcę znów zobaczyć tych jego zielonych oczu, nie chce żeby wszystkie uczucia powróciły, a z nimi morze łez, gdyż on już nie jest mój.
Rzuciłam telefon w kąt i zasnęłam. Obudziłam się dopiero pod wieczór. Nadal nie wierzyłam w to co się stało, jeszcze rano byłam szczęśliwa z Harrym, a teraz jestem tu, w Wolverhampton. Miałam nadzieję, że to tylko zły sen, że zaraz się obudzę w objęciach Harrego mówiącego: „To tylko zły sen kochanie”. Jednak mijały sekundy, minuty, godziny, a nic podobnego nie miało miejsca.
Kolejny dźwięk telefonu. Odruchowo spojrzałam na ekran.
- Liam? – powiedziałam do słuchawki zaskoczona, że nie był to po raz kolejny Harry.
- No nareszcie odebrałaś. Gdzie Ty jesteś? Wszyscy się o Ciebie martwią! –
mówił przerażony Liam.
- Spokojnie. Nie ma takiej potrzeby. Nic mi nie jest.
- Angelika, kolacja na stole! –
usłyszałam krzyk Ruth z kuchni.
- Czy… czy to była moja siostra? – spytał jeszcze bardziej przerażony niż poprzednio.
- Nie ! – odpowiedziałam bez namysłu. Jednak stwierdziłam, że kłamanie w tym wypadku jest bez sensu, gdyż dowie się o wszystkim od swojej siostry . – Tak, tak to była Ruth, ale proszę, Liam błagam Cię,  nie mów nic Harremu!
- Ale jak to się stało? Nic nie rozumiem. –
mówił dalej Liam.
- Obiecaj mi Liam! – zażądałam
- Eeee… będzie z tym problem, bo …
- Liam kurwa obiecaj mi, że nie powiesz mu gdzie jestem!

- Obiecuję. Nic mu nie powiem. Przynajmniej wiem, że jesteś bezpieczna. Trzymaj się, odwiedzę Cię wkrótce.
- Dzięki, cześć –
odpowiedziałam i zeszłam na kolację.


**

Tak, wiem, że obudziłam się po pół roku, ale na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć Wam tyle, że jestem w klasie maturalnej więc cały swój wolny czas poświęcam na naukę, a przynajmniej się staram haha. Poza tym zupełnie nie mam pomysłu na dalsze losy Angeliki. Mam nadzieję , że mogę liczyć na Waszą pomoc i sugestie jak byście chcieli, aby potoczyła się dalej ta historia. Czekam na komentarze, o ile ktoś to jeszcze czyta xx

wtorek, 28 sierpnia 2012

15. Never Gonna Stop

- Powiedz coś, cokolwiek… proszę … - ­wyszeptałam ze łzami w oczach
- ­Angelika, ja … - zaczął – ja chyba nie mogę być z kimś, kto mi nie ufa. Zaufanie to podstawa związku, prawda? A w naszym widocznie go nie ma …
- Czy …czy ty ode mnie odchodzisz Harry? – spytałam łamiącym się głosem 

- Kocham Cię i łączy nas coś cudownego, ale… Ty mi nie ufasz – powiedział, a ja zauważyłam pojedyncze łzy spływające mu po policzkach.
- Czyli to koniec? Po tym wszystkim, co przeszliśmy? Harry, ufam Ci i wiem, że to wygląda inaczej, ale …
- Myślę, że musimy zrobić sobie przerwę, muszę to sobie wszystko poukładać w głowie… - powiedział i musnął delikatnie moje usta, a ja w tym samym momencie wybuchłam płaczem. Zostawił mnie. Tak po prostu mnie zostawił. Wyszedł z pokoju, a ja ukryłam twarz w poduszce. Wszystko. Wszystko zniknęło, cały sens mojego życia wyszedł razem z nim i zniknął za tymi drzwiami. Przerwę? Co on sobie myśli? To tak jak „zostańmy przyjaciółmi” czyli „Twój kot zdechł, ale możesz go zatrzymać”. To wszystko było cholernie popieprzone. Przerwę? Czyli co? Mam tu siedzieć i czekać  aż on wróci i zlituje się nade mną? Mam patrzeć na osobę, którą kocham każdego dnia i czekać, aż któregoś dnia powie : „Hej, Angelika. Koniec przerwy. Witaj z powrotem”. Czy my jesteśmy w podstawówce? Nie wiedziałam, co o tym myśleć.„Nigdy Cię nie skrzywdzę, kocham Cię” – gówno prawda, pomyślałam i kolejny raz wybuchłam płaczem. Jaką naiwną idiotką jestem. Przecież to Harry. Harry Styles, gwiazda, która może przebierać w dziewczynach. Nic dziwnego. Mogłam się spodziewać, że byłam tylko kolejną zabawką. Ale to wszystko, te wszystkie słowa o tym jaka jestem dla niego ważna i jak mu zależy? Kłamał mi prosto w oczy? Jeżeli tak, to jest w tym doskonały, bo uwierzyłam w każde najmniejsze słowo.
Poszłam do pokoju, spakowałam wszystkie swoje rzeczy i wyszłam. Tak po prostu wyszłam bez pożegnania z nikim, bez słowa, bo po co? Teraz już nic nie miało sensu, było mi wszystko jedno. Usiadłam na krawężniku i odpaliłam papierosa. Nie palę, nigdy nie paliłam, ale myślałam, że to chociaż trochę mi pomoże. Zakrztusiłam się dwukrotnie dymem i rzuciłam papierosa prosto w kałużę. Wstałam i szłam przed siebie nie wiedząc, co jest moim celem.
Zobaczyłam nadjeżdżający autobus, a w pobliżu przystanek. Nie myśląc wsiadłam do niego i pojechałam … no właśnie. Gdzie? Nie wiem, było mi wszystko jedno. Spojrzałam na zegarek. Minęły 3 godziny odkąd opuściłam Londyn. Londyn – miasto, które już zawsze będzie mi się kojarzyć z miłością. Londyn. Właśnie Londyn, bo to tam poznałam miłość swojego życia. Myśląc o tym po policzku mimowolnie zaczęły spływać mi łzy.
- Nie będę płakać, bo po co. Przecież świat się nie skończył, trzeba żyć dalej. – pomyślałam, ale nie pomogło mi to w żadnym stopniu, bo tylko rozpłakałam się mocniej.
Nie wiedziałam, że jakiś człowiek, a raczej jego brak może tak działać na drugiego człowieka. Kochałam Harrego, tego mojego głupkowatego Harrego. Bez wątpienia. Brakowało mi go cholernie, jednak … go już nie było. I nie wiadomo czy kiedykolwiek będzie. Mimo że go kocham, nie wiem czy potrafiłabym znów z nim być, gdyby chciał do mnie wrócić. Nie wiem. W tym momencie nic nie wiedziałam. Osoba, która za nic w świecie nie chciała mnie skrzywdzić, zrobiła to najmocniej jak tylko mogła, po raz drugi. Cóż za ironia losu.
- Proszę wysiadać panienko. – zobaczyłam twarz starszego faceta, który pochylał się nade mną i delikatnie pukał w ramię.
Podniosłam się z fotela na w pół przytomna i wyszłam z autobusu. Gdzie ja w ogóle jestem? Zresztą nieważne. Zatrzymam się w jakimś hotelu na kilka dni, znajdę jakąś pracę i wszystko jakoś się ułoży. Przeszłam kilka metrów, a moim oczom ukazała się wielka tablica z napisem: „WOLVERHAMPTON WELCOME” . Zamyśliłam się na chwilę zastanawiając się skąd znam tę nazwę. No tak, Liam. Dlaczego los musi być taki złośliwy? Dlaczego nie mogło mnie wywieźć do jakiegoś zupełnie nic nieznaczącego miasta?
- Angelika! – usłyszałam za sobą nieznajomy głos jakiejś kobiety. Odwróciłam się i za sobą ujrzałam dość wysoką blondynkę.
- Hej Angelika, co tu robisz? I gdzie jest Harry? – mówiła z szerokim uśmiechem. Nie miałam pojęcia kim ona była i skąd zna moje imię. Ah tak, na pewno fanka. One wiedzą wszystko, wiem, bo w końcu sama pół życia spędziłam na przeglądaniu Internetu w poszukiwaniu czegokolwiek związanego z One Direction.
- Hej, ehmm…

- Ruth – przedstawiła się dziewczyna i wyciągnęła rękę.
- Więc Ruth ehm… co ja tu robię?  Nic, kompletnie nic tu nie robię. A Harry ? Możesz powiedzieć wszystkim swoim przyjaciółkom Directionerkom, że ja i Harry to już koniec.
- Co? Ale jak to, przecież Harry jest na zabój w Tobie zakochany, kiedy się nie spotkamy to gada tylko o Tobie! O czym Ty mówisz?

- Kiedy się nie spotkacie!? Znasz Harrego? – spytałam oszołomiona.
- Emmm tak, bo ja jestem Ruth, siostra Liama. – powiedziała i znów szeroko się uśmiechnęła.  

Zajebiście… - powiedziałam na głos.
- Coś nie tak? – ­spytała zdezorientowana. 

- Nie, ja tylko po prostu… Jestem tu żeby zapomnieć o …. Stylesie, ale jak dotychczas wszystko dzieje się mi na złość. Przepraszam. Oczywiście bardzo miło Cię poznać …
- Mnie również. Gdzie mieszkasz?
- Właściwie to nigdzie, wsiadłam w pierwszy lepszy autobus i wywiozło mnie tutaj. Ładnie tu tak na marginesie.
- To chodź ze mną. Mamy wolny pokój po Liamie to możesz się zatrzymać jak długo chcesz.

- Nie, no coś Ty – odpowiedziałam bez namysłu, jednak już za chwilę zdałam sobie sprawę, że nie mam gdzie się podziać, a pieniędzy wystarczy mi zaledwie na kilka dni w hotelu.
- Ej, jesteśmy prawie rodziną – powiedziała i zaśmiała się.
Odwzajemniłam uśmiech i udałyśmy się w nieznanym mi kierunku.  

**

Wiem, że strasznie długo, ale 3 tygodnie byłam poza domem, a po drugie zupełnie straciłam wenę na tego bloga, dlatego też ten rozdział jest taki krótki.
Ale obiecuję, że zepnę się i napiszę coś dłuższego, jak tylko wpadnę na jakiś pomysł jak mają się sprawy dalej potoczyć. A może Wy mi powiecie? Piszcie w komentarzach, co dalej :) xx




czwartek, 26 lipca 2012

14. How Could You ?!


- Co ty pierdolisz? – krzyknęłam Liamowi prosto w twarz. – Jak możesz? Znam Harrego, kocha mnie i nigdy nie zrobiłby mi czegoś takiego.
Liam siedział tylko w milczeniu ze spuszczoną głową.
- Mówił, że mnie kocha, a ja wiem, że nie kłamie, nie skrzywdziłby mnie. Liam kurwa powiedz, że to nieprawda!
- Przykro mi. Jesteś moją przyjaciółką i zasługujesz, żeby wiedzieć i proszę Cię. Nie mów Harremu, że wiesz ode mnie. Obiecaliśmy mu, że to zostanie między nami i nikt nikomu nie piśnie słówka.
- To wszyscy o tym wiedzą? Świetnie. Ale dlaczego Liam!? –
wybuchłam płaczem.
Poczułam tylko jak silne ramiona Liama obejmują mnie w pasie, a ja nie mogłam powstrzymać łez.
- Dlaczego?! Co ze mną nie tak? Jak on mógł! – krzyczałam przez łzy. - Kiedy to się stało, z kim?!
- Czy to ważne? Aniela, on zdradził taką cudowną dziewczynę, jest już dla mnie nikim. Myślisz, że dlaczego nie jest tak dobrze już między nami? –
spytał.
Rzeczywiście. Ostatnio między chłopakami nie układało się najlepiej. Jednak w życiu bym nie przypuszczała, że to jest tego przyczyną.
- Bo jest zwykłym dupkiem i nie zasługuje na Ciebie. – odpowiedział ze stoickim spokojem.
Nie wiedziałam, co mam myśleć. Miałam ochotę w tej chwili wyrzucić Harremu, co o tym myślę. Kochałam go..nie. Nadal go kocham, a on zrobił mi coś takiego. Nie mogłam w to uwierzyć. Chciałam wiedzieć dlaczego, co zrobiłam nie tak. Dlaczego kłamał, że mnie kocha, bo gdyby naprawdę mnie kochał nigdy nie zrobiłby mi czegoś takiego. Co zrobiłam nie tak?
Nie wiem jak długo siedziałam w objęciach Liama, ale cieszyłam się, że to właśnie od niego się tego dowiedziałam. Nagle usłyszałam jak ktoś wchodzi po schodach. Zerwałam się momentalnie i usłyszałam tylko wesołe:
- Cześć Misie, co tak smutacie?
- Jak mogłeś ! –
krzyknęłam tak głośno, że Liam, który wciąż siedział koło mnie, aż podskoczył. – Jak Ty mogłeś zrobić mi coś takiego! Jesteś kompletnym dupkiem!
Powiedziałam i wybiegłam z domu. Chciałam być sama. Potrzebowałam teraz tylko tego, aby móc spokojnie wszystko przemyśleć. Spokojnie przemyśleć… taaa, ciekawe jak miałam to zrobić, kiedy czułam, że zaraz eksploduję. Szłam przed siebie, zaczęło się ściemniać i powoli zaczynało padać. Miałam to gdzieś. Nie wiedziałam gdzie idę, było mi wszystko jedno. Wszystko, co było mi potrzebne do szczęścia zostało kilka kilometrów za mną. Wszystko w co wierzyłam, wszystkie jego słowa w jednej chwili stały się jednym wielkim kłamstwem. Wszystko legło w gruzach. Padało coraz mocniej, a ja szłam jakąś wąską nieoświetloną uliczką, której zupełnie nie kojarzyłam. Było mi już wszystko jedno. Usiadłam pod ścianą, schowałam głowę między kolana, a łzy same napływały mi do oczu. Chciałam, żeby tu był, przytulił mnie i powiedział, że to nieprawda, że mnie kocha i że to wszystko, co usłyszałam to jedno wielkie kłamstwo. Ale po co Liam miałby kłamać? Był moim przyjacielem, wiedział, że mnie tym skrzywdzi jak niczym innym, a tego by nie chciał, prawda?
Nagle zauważyłam mocne światło samochodu, które oślepiło mnie tak, że na kilka minut straciłam wzrok. Usłyszałam tylko ten głos, który tak bardzo pragnęłam, aby wypowiedział te 3 magiczne słowa : TO WSZYSTKO KŁAMSTWO. Poczułam jak mnie przytula, ale odepchnęłam go stanowczym ruchem. Pierwszy raz w życiu to zrobiłam. Było mi tak cholernie źle. Pragnęłam teraz tego najbardziej, czuć jego ciepło, jego zapach, jego dotyk, po prostu jego.
- Kochanie … - zaczął, ale nie pozwoliłam mu skończyć.
- Nie mów tak do mnie! – wykrzyczałam mu prosto w twarz.
- Powiedz mi o co chodzi? Co ten dupek znów wymyślił, aby nas skłócić?
- Jaki dupek, że niby Liam? Liam jest moim przyjacielem, jedynym jak się okazuje, bo ty na pewno nim nie jesteś! Powiedział mi prawdę, na którą Ciebie nigdy nie było stać. Dlaczego to zrobiłeś? Kurwa, kochałam Cię i ty mówiłeś, że też więc dlaczego się pytam, kurwa dlaczego?!
Nie mogłam się pozbierać. Trzęsłam się z zimna, byłam cała przemoczona a do tego strumienie łez, których nie mogłam opanować. Znów poczułam ramiona Harrego na sobie. Tym razem nie miałam siły i nie chciałam go odrzucać.
- Czym sobie zasłużyłam na to? Mówiłeś mi kiedyś, że nie chcesz skrzywdzić żadnej kobiety, pamiętasz? To dlaczego?! Dlaczego mnie zdradziłeś, Harry kurwa, chcę wiedzieć!
Momentalnie się odsunął i krzyknął:
- Że co niby zrobiłem? Liam Ci to powiedział? Nie chciałbym być teraz w jego skórze – mówiąc to rzucił się w stronę samochodu.
- Harry! Stój! On jest moim przyjacielem i chciał żebym znała prawdę i jestem mu wdzięczna, że on niczego przede mną nie ukrywa. Daruj sobie i odpowiedz mi w końcu! Powiedz prawdę!
- Jak ty mogłaś mu uwierzyć! To nieprawda! To wszystko kłamstwo! Nie wiem co on ci tam powiedział, ale nie możesz mu wierzyć. On jest w Tobie zakochany, wszyscy to wiedzą i chwyta się już czegokolwiek, aby nas rozdzielić, naprawdę tego nie widzisz?! –
niemal krzyczał. Dobrze, że staliśmy w jakiejś zupełnie opuszczonej uliczce więc nikt nie mógł słyszeć naszego wzajemnego przekrzykiwania się. – Spójrz mi w oczy! – mówiąc to złapał mnie za głowę i skierował mój wzrok na niego – Kocham Cię, kocham Cię i zawsze będę, nie dam Cię skrzywdzić, a tym bardziej sam nigdy bym Cię nie skrzywdził. Nie zdradziłem Cię, musisz mi uwierzyć. – powiedział i pocałował mnie delikatnie.
- Harry, chciałabym w to wierzyć, ale …
- Nie ma tutaj żadnego ale! –
przerwał mi. – Wrócimy do domu i wyjaśnimy to wszystko! Nie stracę Cię przez jakieś kłamstwo mojego pseudo przyjaciela.
Złapał mnie za rękę i pociągnął w kierunku samochodu. Nie wiedziałam, co myśleć. Miałam w głowie jeszcze większy mętlik niż kilka chwil temu. Że niby Liam jest we mnie zakochany? Może to co mówił w szpitalu i ta noc w Polsce mogłyby o tym świadczyć, ale przecież wyjaśniliśmy sobie wszystko później i przyjął do wiadomości, że się tylko przyjaźnimy. Tak przynajmniej myślałam.
- Liam, Ty kłamco jebany! – krzyczał Harry już od wejścia.
- Uspokój się – upomniałam go.
- Jak mam być spokojny jak moje szczęście oddala się ode mnie z każdą chwilą przez jakiegoś skończonego idiotę?
Liam siedział jakby nigdy nic na kanapie i zajadał się popcornem oglądając jakiś film w telewizji.
- Coś Ty sobie myślał? – Hazza krzyknął jak tylko go zobaczył. Stałam obok i załzawionymi oczami patrzyłam na Liama. – Myślałeś, że nagadasz jej jakiś bzdur, a ona ot tak Ci uwierzy w każde słowo?
- Uwierzyła –
powiedział w ogóle niewzruszony.
- A więc mnie okłamałeś? – krzyknęłam na niego łamiącym się głosem. – Dlaczego?! Dlaczego się pytam!? Dlaczego pozwoliłeś, żebym tak cierpiała?
- Bo cię kocha i chciał nas rozdzielić i mieć Cię dla siebie, czyż nie tak Liam? –
wtrącił Harry.
- Wiesz, miałem Cię za inteligentnego człowieka, Liam. Jak mogłeś pomyśleć, że Ci się to uda?
- Udało, uwierzyła mi –
w końcu odpowiedział Liam. Tak bardzo znienawidziłam go w tym momencie. I on śmiał nazywać się moim przyjacielem. Uwierzyłam mu, bo ufałam mu, że nigdy mnie nie skrzywdzi i się przyjaźnimy. Jednak pomyliłam się bardzo, co do niego.
- Liam, jak mogłeś? Jak mogłeś pytam? Co Ci takiego zrobiłam, że na to zasłużyłam? – spytałam przez łzy.
- I ty się mnie jeszcze pytasz co? Rozkochałaś mnie w sobie, zrobiłaś nadzieję, a potem jak gdyby nigdy nic poszłaś sobie do tego dupka? – mówiąc to kiwnął głową w stronę Harrego.
- Ale Liam. Zawsze wiedziałeś, co czuję do Harrego, traktowałam Cię jak przyjaciela, nigdy nie robiłam Ci żadnych nadziei, zawsze otwarcie mówiłam czego chcę.
- Tak? A to, że się ze mną przespałaś to też było otwarte powiedzenie, że tylko się przyjaźnimy? –
krzyknął tak głośno, że reszta chłopaków momentalnie wbiegła do pokoju.
Nie wierzyłam w to co usłyszałam. Stałam osłupiała i nie mogłam wykrztusić z siebie słowa. Coś, co do końca miało zostać naszą tajemnicą właśnie wyszło na jaw. Nie chciałam widzieć miny Harrego. Nie miałam odwagi na niego spojrzeć. Wiedział, że spałam z kimś w Polsce, ale tego, że był to jego przyjaciel z zespołu nie mógł się spodziewać. Czułam się źle przez cały ten czas nie mówiąc mu o tym, ale robiłam to ze względu na dobro chłopaków. Nie wiedziałam jaka będzie reakcja Harrego. Bałam się spojrzeć mu w oczy, ale z drugiej strony ulżyło mi, że nie mam już przed Hazzą żadnych tajemnic. Stał prawie tak samo osłupiały jak ja po tym co usłyszał.
- Harreh … - powiedziałam.
- Spałaś z nim?!
- Harry, ja …
- Spałaś z nim! Nie wierzę! –
sam sobie odpowiedział. – Zdradziłaś mnie, a sama uwierzyłaś temu dupkowi, że ja to zrobiłem.
- Harry, ja Cię nie zdradziłam, przysięgam! To było wtedy, w Polsce, pamiętasz?
Spojrzałam na niego. Nie wiedziałam, co jeszcze mogę powiedzieć.
- Harry, ja Cię przepraszam. Ale nie byliśmy ze sobą, a Ty byłeś z tą Sashą. Wiesz jak się czułam? A Liam… Liam był przy mnie i myślałam, że chce być przyjacielem, ale pomyliłam się i to bardzo – mówiąc to spojrzałam na Liama.
- Nienawidzę Cię! Jak mogłeś mi to zrobić? Mi i swojemu przyjacielowi? Zadowolony, że udało Ci się nas rozdzielić? Osiągnąłeś cel! – wykrzyczałam mu prosto w twarz i ponownie wybuchłam płaczem.
- O czym Ty mówisz? – odezwał się w końcu Harry. – Nie rozdzielił nas. Nikt tego nie zrobi, a zwłaszcza taki fałszywy idiota. – mówiąc to pocałował mnie czule. – Boli mnie jedynie … - kontynuował – że mi nie zaufałaś, że uwierzyłaś Liamowi, że Cię zdradziłem… myślałem, że mi ufasz i wiesz, że nigdy bym Cię nie skrzywdził.
Widziałam łzy napływające mu do oczu.
- Harreh, nie płacz. Ja ci ufam, naprawdę. Kocham Cię! Zakochałam się od chwili, gdy zobaczyłam Cię w samolocie i od tamtej chwili tylko Ty siedzisz mi w głowie. I zawsze będziesz.
- Słodkie do porzygu – wtrącił Liam.
W tym momencie w trybie natychmiastowym Harry zerwał się z miejsca i ruszył w kierunku Liama uderzając go pięścią prosto w twarz. Nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam. Liam upadł na ziemię łapiąc się za nos. Podniósł się i dostał drugi raz.
- A to za to jakim fałszywym przyjacielem zawsze byłeś. – skomentował i uderzył go trzeci raz.
- A to, że sprawiłeś, że moja dziewczyna, rozumiesz? MOJA dziewczyna płakała i cierpiała przez ciebie! Jesteś dla mnie nikim Liam, nikim.
Podszedł do mnie, złapał mnie za rękę i wyprowadził z pokoju. Odwróciłam się jeszcze, aby sprawdzić czy Liamowi nic nie jest. Wytarł ręką zakrwawiony nos i poszedł do łazienki.
- Harry, ja Cię naprawdę przepraszam, że mu uwierzyłam. Nie powinnam w Ciebie zwątpić.
- Masz rację. Nie powinnaś –
powiedział to takim oschłym tonem, że aż się przeraziłam.
- Po prostu, zawsze myślałam, że on jest moim przyjacielem, dotychczas nigdy mnie nie zawiódł więc nie miałam powodów, żeby mu nie wierzyć. Przepraszam…
Nie odpowiedział. Usiedliśmy w salonie, a Harry włączył telewizor. Widziałam, że nie ogląda, a jedynie intensywnie o czymś rozmyśla.
-
Harreh … Powiedz coś, proszę…

**
Za wszelkie błędy przepraszam, bo dodaję na szybko i nie zdążyłam nawet przeczytać tego drugi raz, ale mimo wszystko mam nadzieję, że się spodoba. 
Myślę, że teraz rozdziały będą pojawiały się nieco rzadziej... Niestety tak wyszło. 
Piszcie, co o tym myślicie i jakbyście chcieli, aby potoczyły się dalej ich losy;) 

środa, 18 lipca 2012

13. There's Us


Obudziłam się i widok jaki ujrzałam był tym, jaki chciałam oglądać już do końca życia. Jego zielone tęczówki z troską i miłością patrzyły się w moje zmęczone oczy. Jego bujne loki dumnie opadały na jego delikatną twarz, a chwilę potem kąciki jego ust powędrowały ku górze i mogłam ujrzeć jego cudowne dołeczki. Uśmiechnęłam się mimowolnie i dostałam całusa w usta.
- Dzisiaj wychodzisz – powiedział Harry i obdarował mnie kolejnym czułym całusem w usta.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę! – powiedziałam i zarzuciłam mu ręce na szyję.
Odwzajemnił uścisk i trwaliśmy tak przez jakiś czas.
Byłam przeszczęśliwa. W ciągu tego tygodnia wszystko wróciło do normy. Nie jestem w ciąży. Liam zdawał się być jakby zawiedziony tą myślą jednak w naszym przypadku, w naszym wieku byłam mega szczęśliwa z negatywnego wyniku testu. Harry zapomniał o sprawie, jednak ona mnie nadal męczyła, bo nie chciałam mieć przed Hazzą żadnych tajemnic. Jednak nie mogłam tego zrobić ze względu na przyjaźń chłopaków. Liam także wydawał się inny. Nie unikał już mojego wzroku i nawet rozmawiał ze mną. Cieszyłam się niezmiernie, że wszystko może być jak dawniej.
Harry spakował moje rzeczy i opuściliśmy londyński szpital. Pogoda byłą cudowna. Na oko 35 stopni, albo i więcej. Słońce wysoko i żadnej chmurki, co było rzadkością w stolicy.
- Nie możemy zmarnować takiego dnia – powiedział Hazza i złapał mnie za rękę, prowadząc w stronę samochodu.
- Co masz na myśli? – spytałam zaciekawiona.
- Zobaczysz – powiedział i cmoknął mnie w policzek.
Przyznam, że nie byłam ani trochę zmęczona. Pewnie dlatego, że przez ostatni miesiąc w szpitalu nic innego nie robiłam jak tylko spałam. Siedziałam jak na szpilkach, bo już chciałam wiedzieć, co Hazza dla nas przygotował.
- Jesteśmy! – powiedział z ogromnym uśmiechem, parkując samochód w pobliżu jakiegoś lasu.
- Hmmm … Las … Przyznam szczerze, że tego się nie spodziewałam.
Nic nie odpowiedział. Uśmiechnął się tylko tajemniczo i chwycił mnie za rękę. Szliśmy tak pierwszy raz odkąd byliśmy ze sobą. Cóż. Ten miesiąc, który jesteśmy parą przeleżałam w szpitalu. Szliśmy wąską ścieżką przez las, słońce przygrzewało i słychać było tylko nasze oddechy i śpiew ptaków. Harremu nie znikał uśmiech z twarzy. Miałam przeczucie, że to nie wszystko.
- Ślicznie tu – powiedziałam chcąc przerwać chwilową ciszę, która nie była ani trochę niezręczna.
- Cieszę się, że Ci się podoba – powiedział i pocałował mnie delikatnie.
Szliśmy jeszcze chwilę, aż pomiędzy drzewami ujrzałam ogromne jezioro. Zmierzaliśmy w jego kierunku. Było tak błękitne, tak czyste i tak przyjemne jak nigdy. O dziwo, że w takim pięknym miejscu nie było ani jednej żywej duszy. Ani trochę mi to nie przeszkadzało jednak było to trochę zadziwiające.
- Jak tu pięknie! – powiedziałam zachwycona.
- Witaj nad naszym jeziorem – powiedział Harry obejmując mnie w pasie i przyciągając do siebie.
- Jak to NASZYM jeziorem?
- Po prostu. Kupiłem je, jak leżałaś w szpitalu, żebyśmy mogli mieć takie miejsce, w którym nikt nas nie znajdzie, żebyśmy mogli tu przyjść o każdej porze dnia i nocy i mieć tylko siebie.
- Boże, Harry. Ja nie wiem, co powiedzieć! Tu jest cudownie!
- Nic nie mów, po prostu chodź ze mną! –
powiedział łapiąc mnie za rękę.
Podeszliśmy nad brzeg, przy którym przyholowany był piękny biały jacht. Był pewnie większy niż cały mój dom w Polsce.
Nie mogłam uwierzyć w to co się dzieję. Raz, że mój chłopak, HARRY STYLES kupił nam ogromne, przepiękne jezioro w środku cudownego lasu, do tego wchodzę właśnie na najcudowniejszy jacht pod słońcem, który jak mniemam Harry także kupił.
Jacht był wprost nie do opisania. Wyglądał jak 6gwiazdkowy hotel. Sypialnia, która wyglądała jak 93329898192gwiazdkowy apartament, dwie, przestronne, wypełnione światłem łazienki, salon z ogromnym telewizorem i super wygodną sofą oraz ogromna kuchnia łączona z jadalnią i wielkim barem. Zaniemówiłam. Przecież nie musiał. Wystarczyłby mi namiot i śpiwór. I On oczywiście.
- Boże, Harry, tu jest cudownie! – krzyknęłam i pocałowałam go namiętnie.
Gdy już oderwaliśmy się od siebie, poszliśmy do baru, Hazza wziął w jedną rękę szampana, w drugą dwa kieliszki i poszliśmy schodkami w górę, aby móc rozkoszować się tą piękną pogodą i wspaniałymi widokami. Położyliśmy się, Harry otworzył szampana i ruszyliśmy w rejs. Mimo, że to było jezioro, to nie było widać drugiego brzegu. Wiedziałam, że jest ogromne, ale nie myślałam, że aż godzinę zajmie, aby dopłynąć do punktu, z którego będzie zauważalny drugi brzeg.
- Mówiłam już, jak tu jest pięknie? – spytałam po kolejnym kieliszku szampana.
- Tylko jakieś milion razy – zaśmiał się, odłożył najpierw swój kieliszek, potem mój i pocałował mnie namiętnie. Czułam jak całe jego ciało płonie i to nie tylko ze względu na temperaturę i palące słońce. Przyciskał mnie mocno do siebie, a ja nie protestowałam. Pragnęłam go tak samo jak on mnie. Całowaliśmy się tak zachłannie przez bardzo długi czas.
- Pójdę po szampana – zaproponował jak już oderwaliśmy się od siebie.
- Wolałabym, żebyś został ze mną, nie chcę się z Tobą rozstawać, ani na chwilę.
- To zajmie sekundę, ale jeżeli chcesz to chodź ze mną –
uśmiechnął się i wyciągnął rękę, aby pomóc mi wstać.
Chwyciłam jego dłoń i poderwałam się do pionu tak szybko, że aż zakręciło mi się w głowie. Zachwiałam się i usłyszałam tylko śmiech Harrego.
- Mocnej głowy to ty nie masz – powiedział i cmoknął mnie w policzek.
- Odezwał się „Pan 3 drinki i nie wiem co robię” – odpyskowałam mu i dźgnęłam w bok.
Zeszliśmy na dół. Usiadłam w salonie i włączyłam klimatyzację. Za chwilę dołączył do mnie Harry z kolejną butelką szampana w ręku. Potem kolejną i kolejną.
Nie pamiętam, co się działo do chwili, gdy znaleźliśmy się u progu sypialni. Całowaliśmy się namiętnie, a delikatna dłoń Hazzy wylądowała pod moją bluzką. Zrzucił z siebie swoją koszulkę Jacka Willsa i wciąż się całując ruszyliśmy w stronę łóżka. Każdy jego ruch był nie do opisania, chciałam go tak mocno od chwili, gdy go zobaczyłam, a teraz był cały mój. Przycisnął mnie mocno do siebie, złapał w pasie i położył na łóżku, po czym sam położył się nade mną. Złapałam za jego pośladki. Jego idealne pośladki. Były one bezwątpienia moją ulubioną częścią jego ciała, zaraz po świetnie wypracowanej klacie. Jedną rękę skierowałam w kierunku jego nagiego już torsu, a on złapał mnie za włosy i zaczął się nimi delikatnie bawić. Zaczął całować mnie po szyi. Uwielbiałam to. Zapominałam wtedy o wszystkim i poddawałam się całkowicie chwili. Rękoma ściągnął ze mnie koszulkę i jedną rękę skierował w kierunku moje brzucha.
Przerwał na chwile i spojrzał mi głęboko w oczy:
- Jesteś pewna, że tego chcesz? Kocham Cię, ale nie chce, żebyś myślała, że plotki na mój temat to prawda.
- Harry, znam Cię i też Cię kocham nad życie. Wiem, że mnie nie skrzywdzisz.
Uśmiechnął się i ponownie nasze języki złączyły się w jedność. Potem wszystko działo się już szybko. Niemal zerwał ze mnie stanik i spódniczkę w kwiatki. Całował mnie po całym ciele, a ja w tym czasie pomogłam mu zsunąć z siebie spodnie. Pragnęłam go coraz bardziej z każdą chwilą. Znów zbliżył się do mojej twarzy i językiem przejechał po moich wargach. Po chwili zorientowałam się, że oboje leżymy już zupełnie nadzy. Błądziłam rękoma po jego plecach i pośladkach w czasie, gdy on zbliżał się do mnie coraz bardziej. Przycisnął mnie do siebie i w końcu poczułam go w sobie. Jęknęłam z bólu, ale i też ogromnej rozkoszy. W końcu marzyłam o tej chwili od bardzo dawna, a moje marzenia właśnie się spełniały. Harry był bardzo delikatny. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się tego po nim, zważywszy na jego porywczą naturę i charakter. Jednak byłam zaskoczona w pozytywnym sensie. Hazza złapał mnie w pasie i przekręcił tak, że teraz to ja byłam na górze. Złapał mnie za pośladki i ponownie przyciskał stanowczymi ruchami do siebie. Obsypywałam go pocałunkami, a ręce niemal cały czas spoczywały na jego torsie. Spędziliśmy tak upojne 2, albo i 3 godziny i mogłabym zostać tam jeszcze przez drugie tyle jednak dopłynęliśmy do brzegu, gdzie czekały kolejne niespodzianki.
- Nie chcę stąd iść! – powiedziałam i objęłam go mocno, tak, aby móc poczuć całe jego rozgrzane, nagie ciało na sobie.
- Wrócimy tu nie raz, obiecuję! – powiedział i pocałował mnie kolejny raz.
Gdy opuszczaliśmy łódź, moim oczom ukazał się śliczny drewniany domek nad brzegiem jeziora otoczony małym ogródkiem z hamakiem, huśtawką i jacuzzi.
- Nie wierzę! – powiedziałam tylko i spojrzałam na Harrego.
- To wszystko dla Ciebie! – powiedział i pocałował mnie namiętnie. – A raczej dla nas – powiedział i kontynuował całowanie.
Mogłabym spędzić tu resztę życia. Było tu wszystko, co do szczęścia potrzebne – Harry.
Czego chcieć więcej jak ma się u boku tak wspaniałego człowieka? Spojrzałam na niego i wyszeptałam tylko ciche „Dziękuję”.
- Nie dziękuj, to dla nas, żebyśmy mogli przeżywać wspólnie więcej takich chwil.
- Nawet nie wiesz jak Cię kocham. Nikt nie był dla mnie taki wspaniały jeszcze nigdy! – odpowiedziałam.
- Cieszę się, że jesteś szczęśliwa, bo wtedy ja też jestem – powiedział i poszliśmy zobaczyć domek.
Był cudowny. Zresztą spodziewałam się tego. Był wspaniały jak cała reszta. Nie był duży, ale dla naszej dwójki na takie wypady, był idealny.
Słońce już zachodziło więc postanowiliśmy udać się nad brzeg, aby obejrzeć zachód wspólnie nad jeziorem. Harry był takim romantykiem. Nigdy nie przypisałabym mu tej cechy, gdybym nie znała go osobiście. Wydawał być się twardym i stanowczym facetem. Jednak był on strasznie uczuciowy i angażował się we wszystko, co robił. Kochałam go za to jeszcze bardziej.
- Nie powinniśmy już wracać? – spytałam mimo, że wcale tego nie chciałam.
- Obawiam się, że musimy spędzić tą noc tutaj, bo niestety nie mogę jeszcze prowadzić – powiedział wskazując na 6 opróżnionych butelek po szampanie.
Fakt. Zupełnie o tym nie pomyślałam. Jednak nie przeszkadzało mi to. Byłam szczęśliwa, że możemy spędzić więcej czasu tylko we dwójkę, tutaj, sami, w tym cudownym miejscu, z cudownym człowiekiem.
- To nawet lepiej – odpowiedziałam i zaczęłam go całować, aż do momentu, gdy wylądowaliśmy ponownie w sypialni. Była bardzo mała, jednak przytulna i dawała niesamowity klimat. Wszędzie zapalone były małe świeczki i pachniało delikatnie różami, a obok nagi Harry. I czego chcieć więcej?
Zbudziło nas wschodzące słońce. Przeciągnęłam się i obróciłam na drugi bok, aby móc spojrzeć na idealną twarz Harrego, ale nie zastałam go już w łóżku. Ubrałam się i poszłam do kuchni sądząc, że pewnie właśnie szykuje nam śniadanie jak to miał w zwyczaju.
Ku mojemu zdziwieniu nie było go tam. Poszłam do salonu, a nawet łazienki jednak nigdzie go nie było.
- Harry! – krzyknęłam, jednak odpowiedziała mi cisza.
Zaczynałam się martwić. Chwyciłam telefon i wybrałam odpowiedni numer. Usłyszałam tylko dźwięk telefonu Hazzy leżącego na szafce nocnej.
- Świetnie – pomyślałam i wybiegłam przed dom.
Harry siedział nad brzegiem i zdawał się intensywnie o czymś rozmyślać. Przysiadłam się do niego i dałam mu całusa na powitanie mówiąc, żeby nigdy więcej tak nie znikał.
- Co jest?
- Musimy wracać, bo za 2 godziny mamy próbę z chłopakami.  –
odpowiedział
- Jasne, ale jeszcze kiedyś tu wrócimy, prawda?
- Oczywiście, przecież obiecałem –
uśmiechnął się i pomógł mi wstać.
W domu byliśmy niespełna godzinę później.
Przywitałam się z Zuzą i zostałam zmuszona do szczegółowego opowiedzenia o wczorajszym dniu i dzisiejszej nocy. Chłopcy mieli wrócić dopiero wieczorem więc postanowiłyśmy odwiedzić jakieś centrum handlowe. Poszłam poprawić makijaż i gotowa zbiegłam na dół. Ku mojemu zdziwieniu nie zastałam tam Zuza, a Liama. Dziwne. Przecież mieli wrócić dopiero za kilka godzin. I dlaczego jest sam?
- Możemy pogadać? – zapytał nieśmiało.
- Jasne – powiedziałam i skierowałam się w stronę kanapy. – Czemu tak wcześnie? I czemu sam?
- Musiałem. Może nie być innej okazji, a lepiej, żebyś dowiedziała się już teraz. Nie chciałem Ci mówić tego wcześniej, bo nie chciałem, żebyś cierpiała, ale musisz wiedzieć, zasługujesz na to.
Nie wiedziałam zupełnie do czego zmierza. W końcu wszystko zaczęło się układać, już zawsze miało być idealnie, a teraz miałam dowiedzieć się czegoś, czegoś strasznego wnioskując po jego minie.
-
Jak leżałaś w szpitalu … ten miesiąc …
- Tak, to było okropne, pamiętam jak któregoś dnia … - zaczęłam, ale przerwał mi Liam:
- Harry Cię zdradził …
 

** 

Od razu zapowiadam, że jutro wyjeżdżam i rozdziały nie będą się pojawiały przez najbliższy tydzień :(
Nie podoba mi się ten rozdział .. Chciałam zostawić Was z czymś dobrym, a tu taka lipa..
Ale jak wrócę i będę miała wenę obiecuję poprawę ;D
Czytasz? Kliknij w ankiecie obok, będę wiedziała, czy mam dla kogo pisać xx

poniedziałek, 16 lipca 2012

12. Kiss Kiss Kill Kill


To było cudowne uczucie ujrzeć znów Londyn. Miejsce, w którym zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Ale jeszcze wspanialszym uczuciem było znów zobaczyć przyjaciół, którzy czekali na lotnisku. Byłam szczęśliwa, jak nigdy, że mogłam wrócić do tego lepszego świata i to jeszcze u boku Harrego, Harrego mojego chłopaka. Jak to cudownie brzmi. Widziałam, że też był szczęśliwy jak nigdy, uśmiechał się bez przerwy i co chwile całował mnie niespodziewanie. Nie mogłam uwierzyć, że to się działo naprawdę.
Wróciłam do swojego „starego” pokoju, rozpakowałam walizki i poszłam wziąć szybki prysznic. Gdy wychodziłam z łazienki stał tam Harry, na którego widok krzyknęłam na cały głos.
- Nie rób tego nigdy więcej, bo dostanę zawału! – powiedziałam
- Nie mogłem się po prostu doczekać, aż wyjdziesz – odpowiedział i pocałował mnie. Za każdym razem, gdy nasze wargi dotykały się wzajemnie, miałam dreszcze i ciarki przechodziły przez całe moje ciało. Znałam go tak krótko, ale wiedziałam, że to właśnie z nim chcę być już na zawsze.
- Chodźmy na obiad – powiedział, gdy już oderwaliśmy się od siebie.
- Dobrze, tylko zostawię rzeczy w pokoju – odpowiedziałam i cmoknęłam go szybko.
Gdy byłam jeszcze w pokoju, aby poprawić makijaż usłyszałam na dole znajomy śmiech Lux. Musiała przyjść, gdy się kąpałam. Słyszałam tylko jej słodziutki śmiech. Stęskniłam się za nią tak samo bardzo jak za całą resztą. Postanowiłam szybko pobiec, aby się z nią przywitać. Gdy zbiegałam po schodach poczułam tylko jak potykam się o jedną z jej zabawek. Pamiętam tylko jak spadam i jak życie przeleciało mi przed oczami. A także jak uderzam się w głowę i ten przeszywający ból.
Obudziłam się w szpitalu. Nie pamiętam jak się tam znalazłam, co się stało, co mi jest, ale gdy otworzyłam oczy zobaczyłam przerażoną twarz Hazzy i jego bujne loki opadające dumnie na czoło, gdy nachylał się nade mną. Za nim zobaczyłam też resztę przyjaciół. Zerwali się z krzeseł jak tylko się obudziłam i podbiegli do mnie całując mnie i mówiąc jak to dobrze, że nic mi nie jest. Czułam się fatalnie. Byłam podłączona do tysięcy rurek, kilka kroplówek tkwiło w moich rękach, a na głowie miałam bandaż.
- Jak się cieszę, że w końcu się obudziłaś. Tak się bałem – powiedział Harry i pocałował mnie. Zapomniałam w tym momencie o wszystkim, co mnie bolało. Cieszyłam się, że jest tu ze mną i zaraz zabierze mnie do domu.
- Dziękuję, że jesteś. A teraz pomóż mi wstać i jedziemy do domu – powiedziałam próbując podnieść się z łóżka jednak poczułam tylko silny ból w całym ciele i natychmiast wróciłam do pozycji wyjściowej. Co mi właściwie było ? Przecież tylko spadłam ze schodów. Mogłam być co najwyżej potłuczona, kilka siniaków i to wszystko.
- Obawiam się, że to niemożliwe tak po prostu pójść do domu po tygodniu śpiączki.
- TYGODNIU? –
niemal krzyknęłam. – Przecież tylko spadłam ze schodów i to było maks 3 godziny temu! Po prostu zemdlałam. To wszystko.
- Przykro mi kochanie, niestety nie. Jak Cię tu przywiozłem nie było z Tobą najlepiej, stąd te wszystkie aparatury. Idźcie zawołać lekarza i powiedzcie, że się obudziła. –
powiedział do reszty przyjaciół i zostaliśmy już sami. Przytulił mnie. Tego tylko mi było trzeba w tym momencie. Opowiedział mi w tym czasie jak to się stało i jak strasznie bał się, że mógł mnie stracić już na zawsze, ale też jak był szczęśliwy, gdy otworzyłam oczy i od razu go poznałam, gdyż lekarze podejrzewali utratę pamięci.
Do sali wszedł lekarz z wielką tacą leków i zastrzyków. Nienawidziłam igieł więc postanowiłam udawać, że czuję się świetnie, aby tylko ominął mnie którykolwiek z nich.
- Dzień dobry ! – przywitałam lekarza – Dziękuję za opiekę, ale teraz mogę już iść. Proszę mnie odpiąć od tych wszystkich rurek. – uśmiechnęłam się i zdałam sobie sprawę, że nawet taki delikatny uśmiech sprawia mi ból.
- Obawiam się, Angeliko, że to niemożliwe. Musimy podać pani lek, skoro już się pani obudziła, aby zapobiec krwotokowi wewnętrznemu.
- Jakiemu znowu krwotokowi? –
powiedziałam oburzona.
- Otóż wstrząs był bardzo silny i z badań wynikło, że wiele z narządów wewnętrznych zmieniło swoje położenie. Nieznacząco i nie wymaga to interwencji jednak przy tym kilka z naczyń krwionośnych uległo naruszeniu i w każdej chwili może dojść do krwotoku. – tłumaczył lekarz.
- No dobrze, to Pan da mi ten lek, a potem mogę sobie iść? – spytałam, bo już jak najszybciej chciałam wrócić do domu i spędzać czas jak dawniej z Harrym.
- Musi pani zostać pod obserwacją przez kilka dni. Jeżeli będzie wszystko dobrze, po kilku dniach będzie mogła pani wrócić do domu. A teraz mam kilka pytań do pani, gdyż lek ten jest bardzo silny i muszę wiedzieć o pani kilka rzeczy. Czy chce pani, aby pani chłopak opuścił salę? – spytał lekarz.
- Nie, skąd. Chcę żeby tu był cały czas. – powiedziałam i złapałam go za rękę. Harry uśmiechnął się, a lekarz zaczął zadawać jakieś głupie pytania o alergie, choroby przewlekłe i takie tam.
- I jeszcze ostatnie pytanie. Czy istnieje prawdopodobieństwo, że jest pani w ciąży?
- Nie –
odpowiedziałam bez namysłu. Jednak w tej chwili do sali wszedł Liam z Zuzą i przypomniałam sobie w jednej chwili o incydencie sprzed tygodnia. Spuściłam wzrok, następnie spojrzałam na Hazzę, który wciąż siedział uśmiechnięty i widziałam radość w jego oczach. Nie chciałam, żeby się dowiedział. To miało być na zawsze tajemnicą, do której nigdy nie będziemy musieli wracać, jednak sytuacja była wyjątkowa i musiałam powiedzieć o tym lekarzowi ze względu na własne bezpieczeństwo i bezpieczeństwo być może mojego dziecka, bo dopiero w tym momencie zdałam sobie sprawę, że się nie zabezpieczyliśmy, co było dla mnie nie do pomyślenia. Jak mogłam być taka nieodpowiedzialna. Dziwiłam się sama sobie, jednak wtedy to wszystko działo się tak szybko i nie miałam czasu o tym myśleć. 
- Właściwie to … - zaczęłam i spojrzałam na Harrego. – Właściwie to jakieś tam prawdopodobieństwo istnieje. – dokończyłam i spuściłam wzrok, bo nie chciałam za nic w świecie zobaczyć teraz miny Harrego.
- Dziękuję to by było na tyle. Musimy tylko sprawdzić, czy jest pani w ciąży. Zaraz przyślę pielęgniarkę, żeby pobrała krew. – powiedział lekarz i wyszedł z sali.
Zapadła cisza. Tak niezręczna jak nigdy. Nie miała odwagi spojrzeć na Harrego. Wciąż trzymał moją rękę, ale czułam w tej ciszy jak jego i moje serce zaczyna bić o 100 procent szybciej.
- Przecież nie spaliśmy ze sobą – przerwał ciszę Harry taki głosem, którego nigdy w życiu nie chciałabym ponownie usłyszeć. Widziałam jak go to bolało, jednak nie zdradziłam go. Nie byliśmy ze sobą, a on był z Sashą. Nie chciałam mu mówić o tym ze względu na Liama i Danielle. Kochałam Liama jak brata i nie chciałam, aby przeze mnie jego związek się rozpadł. Obiecaliśmy sobie, że nikomu o tym nie powiemy i zamierzałam dotrzymać danego słowa.
Nie odpowiadałam. Nie wiedziałam zwyczajnie, co mam mu powiedzieć. Byłam gotowa na najgorsze, na to, że mnie zostawi. Nie dziwiłabym mu się. Nie wiedziałam co robić. Chciałam, żeby już coś powiedział, bo to milczenie było jeszcze gorsze.
- Nie martw się. – powiedział po chwili. – Jeśli jesteś w ciąży, to damy radę. Będę je traktował jak swoje. Obiecuję. – powiedział i pocałował mnie.
Takiej odpowiedzi w życiu się nie spodziewałam. Liczyłam na tysiące pytań, ale nie. On nie oczekiwał żadnych wyjaśnień. Był taki wyrozumiały i byłam mu wdzięczna, jednak bolało mnie, że nie mogę być z nim szczera.
- Nie jesteś  na mnie wściekły? – spytałam zdziwiona.
- Nie kochanie. Nie byliśmy razem, zraniłem Cię i miałaś prawo. Nie będę pytać, bo i tak żal mi czasu, żeby polecieć do Polski i zrównać z ziemią tego kolesia, bo wolę być teraz przy Tobie. – powiedział i przytulił mnie. Spojrzałam na Liama, który zdawało mi się, że miał łzy w oczach. Zdziwiło mnie to, gdyż w życiu nie spodziewałam się takiej reakcji. Płakał, bo bał się, że jestem w ciąży i Danielle się dowie? Nie miałam pojęcia dlaczego.
- Harry, czy mógłbyś przynieść mi wodę? – poprosiłam, a ten bez namysłu zerwał się i poszedł do sklepu. Zostałam sama z Liamem, tak jak tego chciałam.
- O co chodzi? Widziałam, że płaczesz. Nie martw się, Danielle się nie dowie. – powiedziałam, żeby go pocieszyć.
- Ale tu nie o to chodzi. Wiesz jaki byłem szczęśliwy jak powiedziałaś, że być może jesteś w ciąży i że nosisz nasze dziecko? Moje, a nie Harrego. To jest moje dziecko i ja chcę je wychować, chcę żeby miało prawdziwego ojca. Chcę z nim grać w piłkę, albo pleść jej warkoczyki. Ja, rozumiesz? A nie jakiś Harry. Nie będę mógł patrzeć jak moje dziecko wychowuje ktoś inny. – mówił, a z oczu leciały mu coraz większe łzy.
Zaniemówiłam. Znów nastała cisza. Nie widziałam co powiedzieć. Nie wiedziałam, że Liam tak właśnie zareaguje na wieść o ciąży.
- Angelika, ja Cię kocham. I to ja powinienem z Tobą być. I z naszym dzieckiem.
- Nie wiadomo jeszcze. Może nie jestem w ciąży. –
przerwałam mu.
- Ale jeśli tak … to mimo wszystko jestem najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem, że to właśnie Ty nosisz moje dziecko, bo właśnie takiej matki chcę, dla swoich dzieci – powiedział i podszedł do mnie, aby mnie przytulić.
Byłam w rozsypce. Pogubiłam się zupełnie. Kochałam Harrego nad życie i to z nim chciałam być. Jednak Liam też był dla mnie kimś bardzo ważnym i wyjątkowym. I to być może jego dziecko nosiłam właśnie pod sercem.
- Liam, ja …
- Wiem. Kochasz Harrego. To szczęściarz, mówiłem Ci to już. –
nie pozwolił mi skończyć.
- Przykro mi - powiedziałam i cmoknęłam go w policzek.
Widziałam tylko kolejne łzy napływające mu do oczu. Po chwili sama czułam, że zaraz eksploduję i wybuchnę płaczem z tej bezradności. Liam był cudowny i zasługiwał na to, co mówił. Jeżeli byłam z nim w ciąży to właśnie tylko on zasługiwał na to, aby wychować ze mną to dziecko. Jednak kochałam Harrego jak nikogo innego. I oddałabym wszystko, żeby to było jego dziecko, ale było to niemożliwe.
W tym momencie wrócił Harry z butelką wody, o której już zapomniałam. Uśmiechał się od wejścia. Nie mogłam nie odwzajemnić uśmiechu patrząc na jego roześmianą i promieniującą buźkę. Liam odwrócił się, wytarł oczy, aby Hazza niczego nie zauważył i wyszedł.
Zrobiło mi się go naprawdę żal. Nie moja wina, że nie czułam tego, co on do mnie. Plus on miał Danielle, co też było dla mnie wyjątkowym zaskoczeniem, te wszystkie słowa, które mi przed chwilą powiedział. Przecież kochał Danielle. Był z nią tak długo i każdy wiedział jaki był jej oddany. Ale to z Harrym chciałam być, to wiedziałam na pewno. 

** 

Widzę, że jest tu coraz mniej czytelników więc zastanawiam się czy jest sens poświęcać czas na pisanie tego skoro i tak prawie nikt tego nie czyta :(